Wywiad z Marillion

Fragment wywiadu udzielonego The Web Poland. Racket Club październik 2015.

TWP: Po pierwszej wizycie w Polsce zespół stał się jeszcze popularniejszy, a fanów przybyło. Jak polscy fani byli wówczas przez Was postrzegani? Czy entuzjasta muzyki Marillion zamieszkujący w kraju za żelazną kurtyną był inny, czy podobny do tych na świecie?

Ian: Myślę, że byli oni bardziej fanatyczni.

Steve: Też tak sądzę. Może nie traktowali koncertów za coś oczywistego. Sądzę, że musieli bardziej się starać, żeby odkrywać muzykę . Pojawiliśmy się w polskiej telewizji we wczesnych latach 90-tych? Prawda? Sopot TV?

Pete: Tak.

H: Ze mną w składzie zagraliśmy dwukrotnie w Sopocie.

Mark: Udzieliliśmy kilku promocyjnych wywiadów.

Pete: I wystąpiliśmy w TV.

Steve: Oczywiście od lat 90-tych Polska dramatycznie się zmieniła.

Ian: Jest podobna do krajów Zachodu. Na głównej ulicy są sklepy Marks & Spencer!

Steve: Zawsze mieliśmy poczucie, że jest to kraj ze wspaniałą historią, a drogi są obecnie znacznie lepsze. (śmiech)

Pete: Większość z nich...

Mark: Rzecz w tym, że w innych krajach Europy doświadczyliśmy tego, że Marillion i jego muzyka nie jest muzyką środka, czy pop. W tym sensie, że nie jest popularna. Sądzę, że jesteśmy takim typem zespołu, który określa się jako "kultowy". To co mamy, to duża grupa podążających za nami fanów, nie jesteśmy obecni w radio. W Polsce było inaczej, częściej puszczano nas w radiu i może dlatego byliśmy z tego powodu znacznie bardziej popularni. Fani nie mieli też zbyt wielu okazji do słuchania muzyki na koncertach, tak jak to miało wtedy miejsce na Wyspach w latach 80-tych i w początkach lat 90-tych. Dlatego było to dla nich coś wyjątkowego.

H: Boże, błogosław Piotra Kaczkowskiego!


TWP: Dość niekonwencjonalnym wydarzeniem był Wasz koncert na Festiwalu Wianki w Krakowie, na brzegu Wisły, przed publicznością zgromadzoną dokładnie po drugiej stronie rzeki...

Steve: No tak, to był nieco dziwny koncert, ale bardzo dobry! Świetna publika, naprawdę nieźle się bawiliśmy.

Ian: Tak. Bardzo dobra lokalizacja. I wspaniałe fajerwerki na koniec!

Mark: Próbowaliśmy zaprosić zgromadzonych nieco bliżej sceny, ale z jakichś powodów nie bardzo chcieli...

H: Kończyliśmy piosenkę i dopiero po kilku sekundach docierało do nas coś w rodzaju "uuu, uuu"... (H próbuje popiskiwać czemu towarzyszy śmiech całego zespołu).


więcej w 1 numerze magazynu The Web Poland


Powrót do: wywiady